-
Pod Tetnuldi jechaliśmy bardzo fajnym samochodem – Mitsubishi Delica. Są one do Swanetii sprowadzane w dużych ilościach z Japonii (czyli kierownica z prawej strony) – bardzo uniwersalne i co najważniejsze znoszą trudy miejscowych dróg i bezdroży. Jest to taki van na podwoziu Pajero. Bardzo fajne autko, w moim prywatnym rankingu must have od razu wskoczył na drugie miejsce po VW Buliku , za to przed T4 ? Za dwa dni pojedziemy (a jakże – Delicą) do Ushguli, tak więc dzisiejsza droga to była dla naszego wehikułu bułka z masłem. Za to widoki przepiękne… np.wielka dolina Mulakhi, jakiej nie powstydzili by się w samych Himalajach – ogromna ze schodzącymi do niej ścianami czterotysięczników… Więc wychodzisz przed chałupę, a tu jeb! – ściana i dwa tysiące metrów przewyższenia…
-
Oto przykład, że drogowcy wszystkich krajów mają coś wspólnego, tutaj ewidentnie zima zaskoczyła sympatycznych skądinąd panów z baraku na przełęczy.
-
Ta piekielna machina ruszy pewnie dopiero późną wiosną, a my musieliśmy przerwać naszą wygodną podróż i……i przejść na napęd rakietowy (co niektórzy )
-
Jej Wysokość Ushba
-
Wyłania się Tetnuldi – kolejna góra – potwór. Przy okazji to ostatnie momenty by nacieszyć się spokojem w tym miejscu, w przyszłym sezonie będzie tutaj drugie Gudauri i skończy się…
-
foto by Arek Chmiel
-
támhle za kopcem je Sarajevo” – jak śpiewa Nohavica, tylko nie Sarajewo, a Moskwa , a przynajmniej jakiś Wołgograd , w każdym razie od Mordoru dzieli nas tylko lub aż granica wododziałowa Wielkiego Kaukazu
-
Po całym dniu, wracamy na wieczór do Mestii
-
„Baryła” tak nazwaliśmy psa naszych gospodarzy – poczciwy stworek, z klapniętymi uszami, wiecznie merdającym jak radar ogonem i przybiegający na koślawych łapkach za naszymi głosami. Za głosami bo okazało się, że biedak nie widzi ? W ogóle temat zwierząt w Gruzji jest dość ciężki, może jeszcze w innym miejscu będzie okazja go poruszyć. Ludzie nie mają lekko, co dopiero zwierzaki…
-
A tak, przez chwilę prezentowała się przy zachodzie słońca Tetnuldi (4858 m n.p.m.) – jedna z ciekawszych gruzińskich gór -ta spod której dziś zjeżdżaliśmy. Według topo wejście na szczyt zajmuje 3 dni…ciekawe co by na to powiedział Kilian Jornet ?