-
Tym razem chciałbym zaproponować spacer po wielkiej dolinie Mulakhi, którą podziwiamy jadąc z Mestii w kierunku stacji narciarskiej Tetnuldi. Jest to ciekawa opcja na spędzenie dnia, gdy potrzebujesz przerwy od wyciągów, a jednocześnie znasz już większość zakamarków Mestii. Jest to również alternatywa dla stosunkowo drogiej i zajmującej więcej czasu wyprawy do Ushguli. A przy okazji odwiedzimy nie jedną lecz kilka wiosek.
-
Jeździliśmy tą drogą codziennie i widok wsi rozsianych bezpośrednio u podnóży trzytysięczników sprawiał, że za każdym razem miałem ochotę poprosić kierowcę aby zatrzymał się na chwilę i zamiast pod wyciąg, ruszyć przed siebie w kierunku tych starych baszt. Do wiosek gdzie właśnie leniwie zaczynał się kolejny dzień.
-
W końcu taki dzień nadszedł. Kierowca był bardzo zdziwiony zwłaszcza, że gdzieś w tle majaczyły już białe połacie Tetnuldi Ski Resort, i chyba nie do końca rozumiał o co chodzi ale po dłuższym czasie zostawił nas na pustej drodze.
-
Przez środek doliny przepływała rzeka Mulkhura, a nad tym wszystkim górująca Ushba. Warto w tym miejscu – przy drodze – zrobić zdjęcie ponieważ – i to jest chyba jedyny minus tej wycieczki – gdy zejdziemy do doliny – Czarownica Kaukazu zniknie nam z oczu. Nie ma jednak powodu do zmartwień gdyż jej brak wynagrodzi nam inny piękny szczyt.
-
Idziemy w dół i wkrótce dochodzimy do pierwszych zabudowań. Wszystko wydaje się opuszczone ale to tylko pierwsze wrażenie; zza studni jakiś miejscowy gapi się na nas, w którejś z zagród krowy sforsowały bramę i same, bez udziału człowieka udają się w kierunku czegoś co można nazwać wodopojem. Czarne, włochate świnki delektują się jakimś dopiero co wygrzebanym przysmakiem… Coś tu się jednak dzieje ale raczej powoli, niespiesznie.
-
Pomiędzy koronami starych drzew prześwitują ogromne białe szczyty i trudno się dziwić, że życie w takich okolicznościach przyrody toczy się leniwie… Tylko psy nas zwęszyły i z paru miejsc dochodzi głośne szczekanie.
-
Tviberi – tak wyglądają wrota do głównego pasma Wielkiego Kaukazu, jeden z powodów aby do Gruzji wrócić po raz kolejny…
-
Chodzimy sobie od wioski do wioski… w pewnym sensie jest tu bardziej dziko niż w znanym Ushguli. Tam, co by nie mówić, był jeden „normalny” sklepik. Tutaj naliczyliśmy 3 sklepy ale na kilka wsi i wygląda to w taki sposób, że wisi gdzieś tabliczka po czym wchodzi się do prywatnej chaty , w której jeden z pokojów został przerobiony na składzik z podstawowymi towarami.
-
podstawowy towar ;)
-
Jest i szkoła. W jednej z wiosek duży, odnowiony budynek (jakie widoki mają te dzieciaki siedząc w klasach -wprost na cały masyw Tetnuldi!). Dzieci oczywiście obległy nas, dobrze mówią po angielsku - wszystkie pytały czy jeździliśy w Tetnuldi Ski Resort - są dumne z tej stacji i widać, że zmiany wiszą tu w powietrzu - gdy to pokolenie podrośnie cała okolica zmieni się nie do poznania...
-
Sponsorem dzisiejszej wycieczki jest T jak Tetnuldi – dziesiąty szczyt Kaukazu patrząc pod względem wysokości. Ale nie zawsze o wysokość chodzi… W samej Gruzji jest tyle wybitnych szczytów: niesamowita Ushba, Mkinwarcweri – wulkan do ścian którego przykuty został Prometeusz, znany dziś bardziej jako Kazbek, najwyższa Shkhara, piramidalny Tetnuldi właśnie i wszędzie gdzie nie spojrzysz rozpościera się coś ciekawego, a to majestatyczna Laila (o ile udało mi się właściwie zidentyfikować), a to tajemnicza Ulukara, której wielka lodowa czapa wygląda niesamowicie i bardzo skąpe są o niej informacje.
-
Przechodzisz do następnej miejscowości i perspektywa zmienia się całkowicie. Tutaj już piramida Tenuldi (4858m) zdecydowanie góruje nad wszystkim, pobliskie szczyty takie jak Kasebi (3360m), Lujiira (3469m), które wcześniej zdawały się rywalizować z Tetnuldi potulnie wpisały się w Jej dominujący kształt.
-
„A jeśli dom będę miał, To będzie kamienny koniecznie, Pachnący i słoneczny”
-
Opuszczamy dolinę nad którą pieczę sprawuje Tetnuldi i gdzie nie sięga moc Czarownicy Kaukauzu. I podobnie jak to było podczas ostatniej wizyty w Swanetii wiem, że znowu chcę tu wrócić ale tym razem gdy wszystkie te pagóry rozkwitną na zielono.
-
☩ Bartosz do Mulakhi niestety nie dotarł, a wiem że bardzo chciał ☩